niedziela, 12 lipca 2009

Trochę oldskulu cz.1

Wszystko zaczęło się.... oczywiście od wgrania niezbędnych łatek by czerpać maksymalną przyjemność z rozgrywki (gram na wersji 9.3.0)...

Wybrałem ASSE ze względu na ciekawy i perspektywiczny skład itp. bzdury :P... moją uwagę przykuły nazwiska takie jak: Monsoreau, Payet czy Gomis - wiadomo, to Ci najbardziej znani z w porządku umiejętnościami... wiecie, wszystko standardowo, przygotowania do sezonu, ostre treningi, sparingi z jakimiś plackami z Węgier.. jedyny w miarę poważny rywal Freiburg, odprawił nas skromnym 1:0.. na starcie nie było powodów do optymizmu..
Jeżeli chodzi o transfery to bez szaleństw.. z tego co pamiętam to były nawet spore fundusze, ale sprowadziłem jedynie solidnego Dorina Goiana na środek obrony za E 2M...

Od początku sezonu 08/09 spośród całej bandy kopaczy wyróżniał się Yohann Hautcoeur...nie żaden Gomis czy Payet, tylko Yohann, który z miejsca stał się królem środka pola,a jego atomowe uderzenia z 30m. łamały ręce bramkarzom znad Sekwany... Hautcoeur rządził w środku pola, a Saint-Etienne remisowało w Lyonie po 1-1, ogrywało na swoim podwórku Marsylie(2-1), PSG(4-1) oraz Żyrondystów skromne 1-0.... nastroje były szampańskie;moi francuscy koledzy z zarządu raczyli się winem, ja jednak propagowałem smaki bliższe ojczyźnie co by uśmierzyć ból związany z tęsknotą za krajem...

jeżeli chodzi o europejskie wojaże to w pierwszej rundzie Pucharu UEFA trafiliśmy na zawsze fajny Everton z takim fajnym Artetą np... nie powiem, szanse były wyrównane ;p.. wierzyłem w mój taktyczny geniusz,a co heh, no i w nogi Gomisa oraz w nogi i wizję gry Hautcoeura oczywiście.. i co się okazało? Na Stade Geoffroy Guichard, w meczu nudnym jak flaki z olejem oddając 2 celne strzały przy 1 celnym Evertonu, wygraliśmy 1-0. Bramkę zdobył nikt inny jak Yohann Hautcoeur... Było dobrze, było.... Pojechaliśmy do miasta Beatlesów i po 16 min. gospodarze za sprawą Yakubu byli tak gościnni, że prowadzili 2-0.. Tak też mecz się zakończył... Zagraliśmy jak zbieranina z osiedla i jak zbieranina z osiedla zakończyliśmy jeżdżenie po Europie na ten sezon.....

Trzeba więc było wrócić na krajowe podwórko Ligue 1, ale o tym już w następnym poście na tym gorącym blogu człowieku, sprawdź jak potoczy się walka o hajs, sławę,medaliki , koks i dupy na wiosnę 08/09 we Francji! bo dziś nie chce mi się sklecać już nic...

yo! ortega cartel to petarda!!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz